Karate tradycyjne – droga przez życie

„Dzieci często bywają niesforne, godzinami potrafią biegać po małym pokoju. Nawet po takim maratonie często jednak dalej mają siłę, aby wejść nam na głowę, prawda? Nie wiemy co robić z naszą pociechą, a przecież tak bardzo chcemy, żeby wyrosło na porządną osobę.
Moi rodzice mieli ten sam problem ze mną. Mój nieposkromiony nakład energii przysparzał im wiele kłopotów. Pomimo że kochali mnie najmocniej na świecie, jak każdy rodzic swoje maleństwo, to nie dawali już sobie rady. Pewnego dnia mama znalazła na ulicy ulotkę z ciekawą treścią. Zrobiła mi niespodziankę i zabrała w tajemnicze miejsce, które okazało się salą treningową. Ludzie w śmiesznych białych piżamach robili jakieś ruchy dziwne ruchy i krzyczeli głośno. Było to dla mnie całkiem nowe, czułam się obco. Weszłam niepewnym krokiem na salę. Rozpoczęła się moja życiowa przygoda. Nie wiedziałam wtedy co się ze mną dzieje, czułam, jakbym znalazła się w jakiejś pięknej bajce. Wszystko było takie poukładane, logiczne. Po treningu z uśmiechem na ustach wróciłam do domu. Od tamtej pory nie opuściłam prawie żadnego treningu, choć minęło już długich osiem lat.
Karate tradycyjne jest to karate sportowe. Nie jest w pełnym kontakcie. Wielu lekarzy często odsyła dzieci z wadą postawy właśnie na treningi karate. Na każdym takim treningu twoje dziecko poprawia swoją postawę, kształtuje swój charakter a przede wszystkim uczy sie samokontroli.”